poniedziałek, 22 stycznia 2018

Od Nexarona CD Tyve "Polowanie na lisy"


Dokładnie. Nexaron'owi wiele brakowało do powszechnie przyjętych standardów zachowania. Był bardziej szczery niż większość osób jakie mogła na co dzień spotkać Tyve. Dlatego zrobił to na co miał ochotę. Na co sobie uważał, że sobie zasłużyła. Na dodatek nie zwykł tak jak ona przekłamywać rzeczywistości aby mu pasowała. W sumie czyniła to w takim stopniu, że chyba powinna leczyć się na urojenia. Zdrowie psychicznego lisicy nie było jednak zmartwieniem wilka. To co zajmowało jego myśli to odczucie, że przesadził troszeczkę jeśli chodzi o zemstę. Nie wiedział, czy dał się po prostu ponieść impulsowi. Choć zaznaczę, iż starał się cały czas kontrolować swą siłę. Czy może po prostu lisica była taka delikatna... Na pewno znacznie bardziej niż jej charakterek.
Przybrawszy ponownie tą bardziej ludzką postać i ubrany w zwyczajowe ciuchu ponownie zaczął jej się przyglądać z boku. Tym razem jednak starając się ocenić, czy nie padnie trupem jakby ją zostawił samą sobie. Prognozy był na tyle złe, że zdecydował się nawet interweniować. Nikt inny nie miał ochoty pomóc takiemu uroczemu, ale pyskatemu stworzonku. Cały jej urok nikł jak tylko otworzyła swą paszczę... Przekonał się o tym już w barze, a teraz znów chciała tam wracać. Głupota jednak nie znała granic, a ona jest tego żywym (jeszcze) dowodem. Aby więc uniknąć wyrzutów sumienia zdecydował się zadbać aby nie umarła na skutek jego zabawy. Przynajmniej do czasu, gdy znów nie nabierze ochoty aby dokończyć, co rozpoczął.
-  Nie, zabieram cię gdzieś gdzie będziesz mogła się przespać i nie zwymiotujesz przypadkowym osobom na stopy - powiedział łapiąc ją delikatnie za ramiona, bo chwiała się z każdą chwilą coraz bardziej i miał wrażenie, że zaraz się przewróci. Była bardziej zmęczona niż pewnie sama chciałaby przyznać. Wpierw była zabawa w barze, która nie wiadomo ile trwała. Następie nerwowa ucieczka przed niewidocznym drapieżnikiem, która zakończyła się krótką, lecz intensywną porażką.
- Zamknij oczy. Zaraz będziemy w bezpiecznym miejscu, gdzie będziesz mogła odpocząć dzisiejszej nocy - polecił, ale nie czekając zasłonił jej oczy swoją dłonią. Jeśli Tyve udało się jeszcze nie stracić przytomności to może jej uszy zarejestrowały nagłą zmianę jaka zaszła. W jednej chwili otaczały ją dźwięki typowe dla miasta. Samochody, silniki, ludzie, imprezy. W drugiej cisza... Ale nie taka zupełna. Przerywał ją delikatny szum wiatru pośród liści drzew i owady odzywające się co pewien czas. Ostrożnie posadził lisicę przy strzelającym ognisku aby było jej ciepło i okrył kocem. Znaleźli się u niego... Znaczy w miejscu w którym obecnie wilk pomieszkiwał. W gwoli szczegółów była to mała porzucona świątyni na zboczu góry porośniętej przez las. Nie było sensu szukać tutaj jakiejkolwiek drogi, lub ścieżki, a do miasta było dobre kilka kilometrów. Nexaron jednak nie narzekał, bo gwarantowało mu to spokój od niechcianych gości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz