sobota, 20 stycznia 2018

Od Nexarona CD Tyve "Polowanie na lisy"


Uznać, że głos, który usłyszała, był jedynie jej wymysłem, mógł rzeczywiście tylko ktoś do cna pijany. Nex jednak osobiście sam tego nigdy nie doświadczył, bo sam, choć czasami trochę wypił, to nie trafił jeszcze na taki alkohol, który by jemu naprawdę smakował. Co za tym szło, nigdy nie doprowadził się do stanu, gdy zacząłby słyszeć głosy, których nie było, lub na odwrót. W sumie w jego przypadku byłoby to nadzwyczaj niebezpieczne. Dlaczego? O ile Tyve, którą obserwował z ukrycia, mogła w najgorszym wypadku obudzić się w śmietniku, lub przydrożnym rowie to on mógł się obudzić na środku pustyni, albo oceanu.
Zdaje się jednak, że trochę odbiegłem od tematu. Nex podążał śladem Tyve przeskakując z dachu budynku na dach czasami czyniąc to dosłownie, a czasami w "przenośni". Czynił to zwinnie miękko przy tym sawiając kroki, aby ukryć swą obecność. Co właściwie robił? Czekał, aż ofiara skręci w odpowiednie miejsce i nawet długo nie musiał tego robić. Nie wiedział, co właściwie lisica sobie myślała, gdy skręciła w boczną uliczkę, ale po prostu prosiła się o kłopoty. W sumie wyzwanie, jakie po chwili mu rzuciła, to właśnie by sugerowało. No znaczy, gdyby nie wykrzyczała go trzęsący się głos, po którym jasno było widać, iż wcale nie chciała tego, aby wyszedł jej naprzeciw. Nie było jednak powodu, aby przyspieszać to, do czego z każdym krokiem się zbliżali. Zamiast tego w odpowiedzi po prostu się roześmiał głośno i długo, a lisie zmysły Tyve miały otrzymały kolejną zagadkę do rozwiązania. Znaczy, o ile nie uznać, że po prostu zwariowała już do reszty. Wpierw śmiech dochodził znowu z zza jej pleców, ale gdy tam spojrzała w tamtym kierunku przez swoje ramię, nikogo tam nie zobaczyła, lecz śmiech trwał nadal, zdając się dochodzić z jakby samego powietrza nie dalej niż na wyciągnięcie jej ramienia i jakby tego było za mało po chwili, zaczął również dochodzić z lewej, następnie prawej i jeszcze na koniec z uliczki przed nią. Gdzie by nie spojrzała nikogo ani niczego dostrzec nie mogła, a śmiech trwał jeszcze przez kilka sekund zdających się trwać znacznie dłużej aniżeli w rzeczywistości, nim ponownie zapadała nienaturalna już cisza.
Trwała ona też niezwykle długo i aż zdawała się krzyczeć, że to "ciszą przed burzą". Nim jednak Tyve udało się zorientować, co się właściwie dzieje minęła dłuższa chwila. Na początku myślała, że to przez alkohol, ale uliczka wydawała się znacznie dłuższa, niż powinna w rzeczywistości być. Szła więc nią i z każdą chwilą coraz bardziej chciała ją opuścić, lecz gdy zdawała się robić jakiś postęp, ta nagle ponownie się wydłużała. Dopiero po dłuższej chwili udało się jej zauważyć, że to nie uliczka zmienia swą długość, tylko ona nagle się cofa do miejsca, w którym była jeszcze kilkanaście sekund temu, gdy mrugnie oczami. Nie czuła przy tym, aby następował jakikolwiek ruch ani jej ciała, ani powietrza wokół niej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz