niedziela, 14 stycznia 2018

Od Soushiego CD Kushiny "Gasnący Płomień"


W mgnieniu oka pozmywałem,rzecz oczywista używając mojej mocy,która była niezawodna i strasznie pomocna. Nie mogłem już wytrzymać zbytnio,usłyszałem lecącą wodę,cicho podszedłem do drzwi łazienki i lekko je przechyliłem by była mała wyrwa do patrzenia okiem.Ujrzałem moją panią stojącą bokiem do drzwi łazienki,jej piękne ciało było cudem dla oka,czymś czego piękna nie mogłem porównać do niczego innego.Jej biodra,ramiona,piersi,cała jej sylwetka mnie pociągała tak samo jej charakter,który uwielbiałem,ale czasami pokazywała swój pazur.Przy tym podglądaniu poczułem,że coś robię źle,nie przystoi mi podglądanie dziewczyny nawet takiej,którą kocham i chcę chronić,jaki facet by się tak zachował?! Odsunąłem się od drzwi i wstałem cicho by zostać niezauważony przez Kushine. Wróciłem do kuchni oparłem się o kant szafki i czekałem aż Kushi zejdzie,nie czekałem zbytnio długo na nią,spojrzała na kuchnię w poszukiwaniu czegoś do zrobienia,ale niestety ja wszystko zrobiłem.Przeszedłem obok Kushi stanąłem w drzwiach i zapowiedziałem swoje wyjście na jakiś czas.Szedłem drogą do miasta,miałem ochotę jakoś zapomnieć o swoim złym uczynku względem do kobiety.Otworzyłem drzwi baru i usiadłem przy barze,prosiłem o mocne drinki,nie szczędziłem czasu na picie dla przyjemności,chciałem jedynie zapomnieć i poczuć się lepiej.Wypity przeze mnie alkohol powoli zaczynał działać,zaskakująco lekko byłem podpity przy normalnej ilości powalającej większość z najlepszych zawodników w tej dziedzinie,barman był pełen podziwu i odradzał mi picia dalej,stanowczo mówiłem mu nie,chciałem więcej ilości.Było gdzieś tak po północy,zmrok jakiś czas temu nastał,widziałem bardzo dobrze,chodziłem dumnie jak zawsze,ale pojawiały mi się w głowie pomysł,które nie łatwo musiałem wyrzucać z głowy.Wszedłem do świątyni,trochę narobiłem hałasu,zapomniałem o śnie Kushiny,który był dosyć ważny,usłyszałem dźwięk łóżka Kushiny w pokoju,zazwyczaj nie zważałem na takie coś,ale wyjątkowo przykuło moją uwagę,słyszałem każdy krok Kushiny,stanęła na chwilę,stała w ciemności,podszedłem bezdźwięcznie do niej i chciałem złapać za dłonie,ale zamiast złapać ją za ręcę złapałem ją przypadkowo za piersi i ścisnąłem,były mięciutie,przyjemne w dotyku,Kushina chwilę stała w zamyśleniu,dotknęła mą dłoń,zorientowała co się stało,zrobiła krok w tył i zamachnęła,dostałem ręką w twarz,straciłem czucie i upadłem na Kushinę. Oczy już mi padały,przed oczyma widziałem widziałem piersi Kushi i jej twarz,byłem szczęśliwy z tego,ale już padałem.Widziałem tylko ciemność,która przeminęła jak mrugnięciem okiem,otworzyłem powieki,ujrzałem sufit pokoju Kushiny,spróbowałem dotknąć na czym leżę,był to materac na którym zazwyczaj spałem,po namyśle spróbowałem wstać.Poczułem ból w głowie i na prawym policzku,policzek piekł jak diabli,z moim ciałem było wszystko normalnie tylko oprócz okropnego bólu głowy,który nazywał się kac.Miałem niedaleko swoje ubrania,Kushina zapewne się mną zajęła.Zdejmowałem koszulkę,gdy Kushina weszła do pokoju razem z tacką na jedzenie,stała chwilę wgapiona,pośpiesznie położyła na tackę na stoliczku i wyszła.Poczułem się zignorowany i piekielnie źle,że Kushina nie zamieniła zemną ani jednego słowa,nie zdążyłem nawet zapytać jak tu się dostałem.Pamięć miałem mglistą,ale widziałem piersi,jednakże twarz ich posiadaczki niewyraźna,nie mogłem jej rozpoznać,to tak jak czytanie znaków przeznaczonych do czytania z bliska z dalekich odległości.Wiem jedynie tylko to,że po tym spotkaniu straciłem przytomność.Skończyłem się przebierać i zjadłem spokojnie śniadanie,przypomniał mi się ból głowy taki sam jak za życia,eh tutaj tak samo to działa jak za życia niestety.Zaniosłem talerz do kuchni zmyłem po sobie a Kushina siedziała przy stole i obserwowała mnie.Wziąłem kubek z szafki,otworzyłem kolejną wziąłem tabletkę musującą,wrzuciłem do kubka i zalałem wrzątkiem,delikatnie zamieszałem,miałem obecnie straszcie wrażliwy słuch przez ten ból głowy,Każde uderzenie łyżki o ściankę kubka raniło moje uszy,z trudem wytrwałem,wziąłem kubek i usiadłem naprzeciwko Kushiny,która była jakaś inna niż zawsze,wkurzona?Nieeeeeeeee,to bardziej wygląda na zakłopotanie niż gniew.Spokojnie popijałem swój jak to nazwę lek na ból głowy i normalne funkcjonowanie,ale tak naprawdę to nie był lek,to miało mi tylko nawodnić organizm po wczorajszym.Nienawidziłem obecnej ciszy pomiędzy mną a Kushiną,coś zapewne musiało się wczoraj stać,podejrzewałem ją jako właścicielkę pięknych piersi,które były mięciutkie i do których się przytuliłem tracąc przytomność wczorajszej nocy.Chciałem zapytać Kushiny co się stało,ale każdy ruch wargą i próba powiedzenia czegoś wprawiał ją w jeszcze większe zakłopotanie,nie wiedziałem co zrobić z obecną sytuacją.Jednocześnie było mi wstyd za to,że musiała się mną zająć podczas mojej nieprzytomności.Zdecydowałem się na pochopny ruch,ale musiałem wiedzieć co się wczoraj stało.Podszedłem do zlewu odłożyłem kubek,przeszedłem obok Kushiny i usiadłem przy stole opierając głowę łokciem,który był oparty o blat stołu.Spojrzałem w Kushinie oczy,zdecydowanie nie chciała spojrzeć w moje,z zaciekawieniem pociągnąłem lewą ręką jej sukienkę by ją zaczepić,niezbyt reagowała na to.Zostało mi tylko jedno,a bardzo wątpię by to się udało. Wstałem,przeszedłem kawałek aż do pleców Kushiny i przymierzyłem się do szybkiego pocałunku w policzek.Momentalnie odskoczyłem spodziewając się ataku złości bądź jakiegoś uderzenia od niej.

Kushina?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz