środa, 17 stycznia 2018

Od Hibikiego CD Asami "Kropla krwi tego czego nie ma"


- Nie musisz być taki naburmuszony. Ślicznie wyglądasz, jak masz choć trochę koloru. Wiem, że gdybym cię nawet poprosiła, to zapewne byś się nie uśmiechnął, ale raz kozie śmierć - powiedziała z ciepłym uśmiechem - Uśmiechniesz się proszę?

Spojrzałem na nią nieco zaskoczony, ale jak miałem jej już odpowiedzieć, w oddali na zachodzie pojawił się błysk, a po chwili do naszych uszu doleciał, wcale nie tak odległy huk grzmotu. Ściągnąłem brwi i uważnie przyjrzałem się chmurą.

- Youkai - oznajmiłem, powoli podnosząc się w napięciu - Znalazły mnie
-Kto? - spytała nieco zdezorientowana bogini
- Youkai. Bardzo potężni Youkai. Są wśród nich nawet upadli bogowie
- Czemu cię szukali?
- Powiedzmy, że zalegam im z pewną przysługą…
- Acha…. Niemartw się. Tu jesteś bezpieczny.
- O nie. Nie jestem, a przede wszystkim narażałbym ciebie, pani. Muszę udać się trochę na wschód. Załatwię parę spraw i jeśli taka jest twoja wola powrócę.

Po chwili znów rozległ się grzmot, a ja nerwowo przeczesałem wzgórze wzrokiem. Musiałem uciekać. Teraz. Szybko. W dwóch krokach dopadłem do niskiego murka, odgradzającego świątynie od świata zewnętrznego. Przeskoczyłam go i na moment się odwracając krzyknąłem.

- Wrócę!

Następnie obróciłem się w kierunku wschodnim. Teraz mogłem póścić się sprintem.

***

Po dwóch miesiącach od spotkania bogini miłości, doszło do walki. Na szczęście udało mi się wykiwać tych staruchów. Wygrałem. Mogłem wracać.

- Gdzie? Gdzie ja to miałem…. - mamrotałem pod nosem, zatrzymując się w miejscu - A....do bogini….. Jestem chowańcem? Nie….. Ale gdzie jest świątynia? - to mówiąc postąpiłem parę kroków na przód, ale momentalnie zachwiałem się i upadłem. Poczułem ostry, zimny ból, dochodzący od brzucha. Spuściłem wzrok, a moim oczom ukazała się głęboka poszarpana rana. Syknąłem z bólu ale wstałem. Mój oddech stawał się coraz cięższy. Miałem mało czasu. - Muszę dojść… Ale gdzie? Na wschód. Byle na wschód.

< Bogini? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz