Poranne promienie słońca padły na moje zamknięte oczy przez nie zasłonięte okno. Wczoraj dużo się działo...bylem zbyt zmęczony by pamiętać o takich drobnostkach. Śpiew małych ptaków nieco bardziej mnie rozbudził, a przynajmniej zmusił do delikatnego rozchylenia zaspanych powiek. Najchętniej jeszcze bym pospał, lecz nie mogłem sobie pozwolić nazbyt duże lenistwo, gdyż mógłbym mieć później problemy.
"Och boże...czemu nie mogę odpocząć" - pomyślałem, a zaraz potem zaśmiałem się cicho. Bóstwo sprawiedliwości błaga innego boga i chwile wytchnienia. Co za paradoks.
Wpatrywałem się przez dłuższą chwilę w sufit, który zawsze był pierwszą rzeczą jaką widziałem po przebudzeniu. Niczym się nie zmienił. Biel nadal była taka sama, a mały pajączek siedział na swojej pajęczynce w rogu pokoju. Póki nie zacznie przeszkadzać może tu zostać...w końcu świątynia powinna być domem dla każdego stworzenia. Zmusiłem swoje ciało do lekkiego wysiłku, a dokładniej do podniesienia się do pozycji siedzącej. Poczułem lekkie zawroty głowy, które po chwili ustąpiły.... Zdecydowanie byłem osłabiony, lecz nie mogłem odpoczywać....wierzący na mnie liczą, choć w tej chwili żadne modlitwy nie przychodziły do mojej głowy....było cicho...za cicho jak na mnie.
- Niyumi?- zawołałem lisiczkę. Wiedziałem, że jej towarzystwo nieco złagodzi te poczucie samotności i ciszy w mojej głowie.
Dziewczyny po chwili pojawiła u progu drzwi do pomieszczenia w dość.... Śmiesznym stanie. Jej białe włosy skryte pod kapturem były ułożone we wszystkie strony, oczy jeszcze nieco zaspane świadczyły o tym, że również niedawno wstała. Najbardziej zauważalny jednak był ubiór - rozpięta biała koszulka odsłaniała jej chude ciało, spodenki ledwo trzymały się na jej udach. Wyglądała jakby miała....dość ciekawą noc.
Zaśmiałem się cicho podnosząc się ostrożnie na nogi.
- K..Kiyuki-sama? - Yumi chciała mnie zatrzymać, jednak miałem w tym swoj cel.
Pociągnąłem ją na mate i zacząłem powoli zapinać guziczki od jej bluzki. Jej nierozgarnięcie z rana było urocze... Z resztą sama w sobie miała tą słodycz, której nikt jej nie zaprzeczy. Do tego dochodziły różowe policzki , które w takich chwilach były do przewidzenia. Nie rozumiałem zbytnio tego...byłem jakiś szczególny? Wyjątkowy pod jakimś względem ? Coś musiało być przyczyną tego i musiało to być związane z moją osobą.
- Znów się rumienisz, lecz cię nie pocałowałem, ani nic - uśmiechnąłem sie poprawiając jej kołnierzyk.
- N... A... E.. Nie powinnam ci się pokazywać w takim stanie, to dość... Krępujące... - wymruczała odwracając wzrok w bok wywołując przy tym mój cichy śmiech.
Po skończonej robocie puściłem ją i odsunąłem się by nie wywierać na niej zbyt silnych emocji na które była widocznie podatna.
- Nie musisz się wstydzić w mojej obecności - Pogłaskałem ją lekko po głowie wywołując lekki uśmiech i merdanie ogonkiem. - Nie chce byś udawała kogoś kim nie jesteś, więc bądź po prostu sobą, a nie perfekcyjnym i wzorowym chowańcem jakiego każdy bóg by zazdrościł . - uśmiechnąłem się ciepło patrząc w jej oczy, które w tej chwili powiększyły się do rozmiarów monety. Ona nigdy nie przestanie wywoływać u mnie rozczulania się czy uśmiechu. Wiedziałem przez to, że dobrze wybrałem.
- A teraz musimy iść do miasta... potrzebujemy rzeczy do urządzenia dla ciebie pokoju - Wstałem nim dziewczyna przyjęła do wiadomości moje słowa świadczące o tym, że nie mam zamiaru tkwić w zamknięciu, a tym bardziej leżeć odpoczywając. Wolałem zadbać o jej wygodę... w końcu też ma potrzeby jak ciepłe łóżeczko, czy coś w tej kwestii. W mojej świątyni nie było niestety dodatkowych miejsc do spania... było za to sporo pustych pokoi, które zastosowanie nie było mi bliżej znane.... kiedyś coś w nich zrobię.
-C...chwila! Yuki! - Białowłosa zerwała się na nogi i stanęła przy mnie gotowa , by ewentualnie uratować od spotkania z podłogą. Wypocząłem po wczorajszym, więc powinienem był jakoś dać rade dojść do miasta i z niego wrócić o własnych siłach.- N...nie powinieneś jeszcze się ruszać
- A ty nie powinnaś spać na podłodze - Pstryknąłem ją lekko w czoło i poszedłem się przebrać. Nim jednak to nastało musiałem jeszcze zadbać o opatrunki na mojej klatce piersiowej. Rana pod nimi nadal była w stanie gojenia się , więc musiałem zmieniać co jakiś czas opatrunki by miała dostęp do powietrza, a jednocześnie nie zakaziła się. - Mamy jeszcze bandaże? - zapytałem dziewczynę, która zrezygnowana miała już opuszczać pokój.
- Um... chyba zostały jeszcze - Zastrzygła uszami i zniknęła na chwile, by powrócić z dwoma rolkami opatrunku ,wodą utlenioną i wacikami.
W tym czasie zacząłem rozwiązywać te, które obecnie miałem na ciele. Jak ich nie ruszałem to rana nie bolała, gdy zacząłem ją odsłaniać czułem coraz większe kłucie wywołane przez tarcie bandaży.
- Może ja to zrobię? - Niyumi usiadła na przeciwko mnie i odstawiła przedmioty. Zabrałem ręce, by chowaniec zajął się wszystkim. Miała pewnie większe doświadczenie niż ja , więc lepiej bym nie dotykał się do wszystkiego co związane z medycyną.
Delikatne ręce dziewczyny szybko uporały się z bandażami i przeszła do odkażania. Nie obyło się bez moich syknięć , lecz pocieszeniem było to, że rana goi się prawidłowo. Miałem wyjątkowe szczęście, że wtedy mnie znalazła. Gdyby nie ona, pewnie nikt by się nie skapnął za szybko, że zginąłem przez taką głupotę.
- Gotowe- oświadczyła , a ja dopiero zdałem sobie sprawę, że byłem już ponownie obwiązany w bandażach.
- Dziękuje - skinąłem lekko głową i ubrałem na wierzch czyste kimono. Czułem na sobie jej niezbyt zadowolone spojrzenie, lecz nie przejmowałem się tym. Wiedziałem, ,że jestem uparty i pożałuje tego prędzej czy później.
Wyszliśmy przed świątynie, gdzie owiał nas nieco chłodnawy wiatr niosący płatki wiśni. Drzewa nadal były różowe od kwiatów, lecz niedługo zacznie przybierać zielony odcień i rodzić owoce . Zacząłem się również zastanawiać co zrobię z tymi wiśniami...w końcu będzie ich od groma. Bez jakiś ciast, czy konfitur się nie obejdzie...resztę ewentualnie oddam sąsiadowi za jabłka, które dawał Niyumi.
- Yumi... chciałabyś jeszcze czegoś, co przyda się w twoim pokoju? - zapytałem jakoś w połowie drogi, gdy skończyłem rozmyślać o wiśniach. Nie wiedziałem, czy miała jakieś dodatkowe potrzeby...w końcu ona była chowańcem, a na dodatek kobietą.
< Yumi? nie odpowiadałaś na PST to masz tylko tyle ;-; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz