wtorek, 16 stycznia 2018

Od Kushiny CD Soushiego "Gasnący Płomień"


Kiedy Soushi wyszedł ze świątyni postanowiłam zająć się sobą. A mianowicie położyłam się na sofie. Tam moje myśli latały w tą i z powrotem, niestety do pewnego czasu. Musiałam przysnąć, czego nie zauważyłam, moje powieki same z siebie zrobiły się ciężkie i opadły. Pospałam tak do momentu w którym nie obudził mnie mój chowaniec, szybko przygotował kolacje która składała się z kanapek. W sumie najlepsze co mogło być, a że ja nie jestem wybredna to zjem wszystko. Podczas tego wszystkiego zapytałam mężczyznę gdzie był, jednak on na wszystko odpowiadał, że był u przyjaciela. Dałam sobie spokój, w sumie miał czas wolny, więc czemu miałam ingerować w jego prywatne sprawy. To by było niegrzeczne z mojej strony. Na szczęście miła atmosfera utrzymała się do samego końca kolacji, po której posprzątaliśmy razem. Rzuciłam tylko krótkie dobranoc, oraz delikatny uśmiech w stronę Soushiego, zanim to nie zniknęłam w swojej sypialni. Normalnie położyłabym się na swoim łóżku, poleżała kilka chwil, a potem podeszła do szafy i wyjęła piżamę. Jednakże, ktoś, a raczej coś zakłóciło mój codzienny rytuał. 
Bildergebnis für sakura dress in anime
Na łóżku leżała piękna sukienka z kwiatami wiśni. Wykonana była z delikatnego, przewiewnego materiału. Piękna, nie mogłam oderwać od nie wzroku, zupełnie jakbym była zahipnotyzowana. Trochę zajęło mi dojście do faktu, że to nie mógł być nie kto inny jak mój chowaniec. Zaczęłam się zastanawiać, czy iść do niego teraz i mu podziękować, czy raczej poczekać do rana. Po kilku minutach postanowiłam zabrać sukienkę i powiesić ją na wieszaku. Szybko przebrałam się w piżamę i wskoczyłam do łóżka. Wybrałam sen, za równo dla siebie jak i dla mężczyzny. Jutro też jest dzień. Z taką myślą pozwoliłam sobie udać się do krainy snów. 

Obudziłam się dopiero następnego dnia, wypoczęta oraz pełna energii. Niestety, była zbyt leniwa żeby się podnieść, kołdra oraz poduszka były takie przyjemne. Po pół godzinie wstałam niechętnie, pierwsze kroki zawsze są najtrudniejsze. Potem wszystko idzie jak z górki, ogarnęłam się względnie po czym ubrałam sukienkę od Soushiego. Moje włosy każdego ranka przypominały ptasie gniazdo, więc nie lada walką było rozczesanie ich. Ścięcie nie wchodziło też w grę, były zbyt zadbane oraz piękne. Naturalna czerwień, mieniąca się w blasku słońca. Ah, nic tylko patrzeć aż rosną i rosną, abym mogła pleść długie warkocze. Spędziłam tak przed lustrem kilka kolejnych chwil, zanim nie wyszłam z sypialni na śniadanie. Wychodząc na korytarz poczułam zapach śniadania, jak na zawołanie zrobiłam się głodna. Szybko weszłam do kuchni, spoglądając tym samym w kierunku kuchenki. Stał tam nie kto inny jak mój chowaniec, uśmiechnęłam się do siebie, wychodząc zza rodu. 
- Dzień dobry Soushi- przywitałam się. 
- Dzień dobry Kushino- odwrócił się w moją stronę- O.. - zaczął. 
- Tak, ubrałam prezent od Ciebie. Jest śliczna i do tego bardzo mi pasuje, dziękuję Ci.. Wybrałeś idealnie, jeszcze nie mam takiej w swojej kolekcji. - potarłam dłonią kark- Spisałeś się, a gest się bardzo liczy. 
- Przestań Kushina, ja się tylko odwdzięczam- pokręcił głową z uśmiechem, a teraz siadaj, tylko uważaj przy jedzeniu, chyba nie chcemy żeby twoja sukienka poplamiła się już pierwszego dnia użytku..
- No.. Nie chcemy- skinęłam. 

Soushi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz