czwartek, 25 stycznia 2018

Od Soushiego CD Kushiny "Gasnący Płomień"


Czułem się głupio, że zostawiłem ją samą nie wiem przez ile, to trochę było kłopotliwe, taka niewiedza ile się spało jest irytująca.
-Kushi.-Przerwałem jej.-Nie mów nic więcej, ważne jest dla mnie twoje bezpieczeństwo.
-Soushi, ale przeze mnie jesteś teraz w tym stanie.-Przytuliła mnie mocniej, trochę to zabolało, ale dało się wytrzymać.
-Jakoś się z tego wyliżę, spokojnie.-Spróbowałem się uśmiechnąć, ale wyszedł grymas pełen bólu, zacząłem się kulić.
-Soushi gdzie cię boli?- Spytała pośpiesznie.
-Nie wiem, całe moje ciało przeszywa ból.-Wyjęknąłem jak wyraźnie mogłem.
-Połóż się, musisz odpoczywać, za niedługo dam ci coś do jedzenia.-Pomogła mi się położyć na plecach, sam tego nie mogłem zrobić bo każdy mój własny ruch powodował ból całego ciała.
Leżałem na sofie myśląc jak bardzo zrobiłem sobie krzywdę, ta myśl nie miała zbytniego dla mnie znaczenia jeśli Kushina jest cała.
Nadal przeszywał moje ciało ból, ale mniejszy niż przy poruszaniu się, czekałem na Kushinę jakiś czas, wróciła z jakąś paćką i łyżką, podeszła do sofy i uklękła na podłodze, kierowała łyżkę w stronę moich ust.
- Powiedz aaaa....-Przyłożyła łyżkę przy moich ustach centralnie.
-Aaaaa....-Otworzyłem buzię i połknąłem paćkę.
Chwila po połknięciu zawartości miski poczułem jak zaczyna mnie boleć całe ciało, miałem ochotę drzeć się z bólu, ale nie chciałem tego robić przy niej, wytrzymałem cały ból jaki czułem.
-Kushino a ty jadłaś śniadanie?-Spytałem robiąc dobrą minę do złej gry.
-Spokojnie jadłam, ale teraz najważniejszy jesteś ty.
-Niech ci będzie.
-Soushi
-Słucham Kushino
-Musi cię naprawdę boleć, co chcesz robić jak wyzdrowiejesz jako tako?
-Jedyne czego pragnę to spędzać z tobą czas, tyle ile mogę.
-Soushi, obecnie nie zawsze będę mogła być przy tobie.
Podniosłem rękę z sofy, zbliżyłem do jej ręki i złapałem w delikatnym uścisku.
-Każda chwila z tobą jest na wagę złota, i ona napędza mnie dalej.
-Miłe, że to mówisz, ale będę przy tobie coraz mniej czasu każdego dnia.
-Wiem, ale to jest piękne, że będziesz przy mnie i opiekowałaś się mną.-Wtedy poczułem się słabo i zacząłem odpływać.
-Soushi, jesteś dla mnie niezwykły.-Uśmiechnęła się, a mi powieki się zamknęły straciłem kontakt z rzeczywistością.
Otworzyłem oczy, spojrzałem przez okno na zewnątrz i ujrzałem  zachodzące słońce, według moich przewidywań już będzie wieczór. A przy sofie leżąc na kocu spała Kushina, podniosłem się lekko, spojrzałem na nią, była słodka chciałbym ją dotknąć, ale jak zrobię większy ruch to zacznę drzeć się na cały wymiar. Za ten widok mogłem jeszcze raz walczyć z tym lisem, ale nie chciałem jej narobić więcej zmartwień, nie wiem obecnie za kogo mnie uważa. Za jakiegoś chowańca czy za kogoś więcej, to pytanie nurtowało mnie jakiś czas, za niedługo Kushina się obudziła i zaczęła się na mnie patrzeć z zastanowieniem.
-Chyba ci się polepszyło.-Powiedziała z zaciekawieniem.
-Przynajmniej teraz mogę wiedzieć co się dzieje.
-No to pora na zmianę opatrunku.-Podniosła się z podłogi i wyszła z pokoju.
Trochę się tego obawiałem, że będzie mną dotykać ostro powodując ból całego ciała, po kilku minutach wróciła z wodą utlenioną i bandażem w rękach. Zmieniła mi sprawnie opatrunek, nie zorientowałem się kiedy wszystkie moje stare bandaże leżały w koszu a nowe miałem na sobie. Kushina była delikatna jak zazwyczaj, dbała tak codziennie o mnie zapewne każdego dnia, gdy byłem nieprzytomny, miałem ochotę jej podziękować za wszystko co zrobiła dla mnie. Nie mogłam sam prawie normalnie funkcjonować, gdyby nie ona bym umarł, jakby uznawała mnie tylko za chowańca zostawiłaby mnie na pastwę akum i sama uciekła, ale ona mnie uratowała przed śmiercią i opiekowała się cały czas, widać prawie nie zmrużyła oka przez cały ten czas, chciałem ją teraz wynagrodzić w ramie podziękowań, ale ból to uniemożliwiał. Wyrzuciła moje stare opatrunki do śmieci, przyniosła sobie materac do pokoju i usiadła na nim.
-Zostaję z tobą na noc.-Powiedziała nie dając szansy na sprzeciw.
-Pamiętaj robisz to z własnej woli.
-Zapamiętam, a ty idź spać bo jeszcze coś sobie zrobisz.
-Dobrze.
Leżeliśmy w ciszy tak jakiś czas, mi się nie chciało zbytnio spać a moja głowa myślała o wszystkim związanym z Kushiną. Zawsze marzyłem o czymś takim z Kushi, ale nie wiedziałem, że będę w takim stanie. Ta sytuacja nie była dla mnie korzystna patrząc na ból jaki doświadczam przez najmniejsze ruchy. Chciałem jak najszybciej przerwać tą niezręczną ciszę, nienawidziłem jej, była dla mnie szkodliwa i okrutna.
-Kushino.
-Tak Soushi?
-Jestem dla ciebie tylko chowańcem czy kimś jeszcze?-Spytałem próbując patrzeć na nią, ale ból mi nie pozwalał.

Kushi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz