- Wielkim złym wilkiem, który zjada dziewice po tym, jak zgubią się w tym lesie - powiedział "udając" groźnego i podnosząc przy tym dłonie jakby, próbował nastraszyć swą rozmówczynię. Jej pytanie nie dziwiło go specjalnie, bo sam wcześniej jakiego aspektu bogiem była kobieta. Nie oczekiwał też, że po samych uszach, czy ogonie dałaby radę rozpoznać. Nawet sam nie miał pewności, czy aby w ogóle było to możliwe. Nie wiedział, czy nie ulegały one jakieś przemianie, gdy przyjmował ta bardziej ludzką postać. Dlatego w sposób żartobliwy, ale odpowiedział na pytanie May.
- A to czemu? Mam sucho, mam ciepło i mam spokój. W miastach nawet nocą nie jest ciemno, a i często cisza to tylko ułuda, bo cały czas coś gdzieś się dzieje. Na dodatek wszystko, czego zapragnę, mam na wyciągniecie dłoni... Nie to nie metafora - wytłumaczył najlepiej jak potrafił swoje stanowisko, bo przecież mieszkanie w lesie nie było niczym niezwykłym. Mieszkanie w dziczy już bardziej, ale on miał swój "talent", który sprawiał, że nie musiał się zmagać z codziennymi niedogodnościami z tego wynikającymi.
- Zgadłaś tym razem, ale czy to zasada, że bóg nie może mieć ogona, lub paru innych nieludzkich elementów? - wilk nie wielu bogów spotkał, ale to, że ona wyglądała jak zwykła ludzka kobieta. No tyle, że nadzwyczaj urodziwa... Nie oznaczało, iż tak zawsze było. Bóg mórz mógł być trytonem na przykład, a natury po prostu jakimś zwierzakiem. To jednak był domysły, które liczył May rozwieje.
- Proszę bardzo - i po chwili obok niego otworzyła się owalna wyrwa w materii przestrzeni, po której drugiej stronie w pewnej odległości dało się dostrzec portal prowadzący do świata bogów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz