poniedziałek, 1 stycznia 2018

Od Niyumi CD Kiyuki'ego "Papierowy żuraw"


   Położyłam po sobie uszy, spoglądając w bok, byle tylko uniknąć błagalnego spojrzenia boga. Czy to normalne, że bóg błaga o coś chowańca? Chyba zwykle tak nie było, ale naprawdę nie chciałam, żeby coś mu się stało i jego zdrowie stawiałam na pierwszym miejscu. Przecież wierzący zawsze mogli poczekać, nie zbawiło by ich pięć minut. Ewentualnie jeden dzień... 
   Skuliłam się jeszcze bardziej, uświadamiając sobie głupotę i naiwność własnych myśli. Nie miałam zielonego pojęcia, co zrobić. Pozwolić mu iść i narazić na większe obrażenia i wyczerpanie, czy zmusić do zostania i tym samym sprzeciwić się boskim zasadom. Podstawowym zadaniem chowańców było chronienie swojego bóstwa, ale do tego zaliczała się także ochrona przed utratą wiernych, prawda?
   Zerknęłam ukradkiem na białowłosego. Nie wyglądał dobrze i to wcale nie ze względu na obrażenia jakie poniósł ostatniej nocy. Naprawdę zależało mu na tym, by tam iść i pomóc temu człowiekowi...
 - Nie chcesz mnie chyba zawieść, prawda...? - Zapytał, a mnie aż cofnęło o krok. Zabolało i to bardzo. Zacisnęłam dłonie na materiale swojego ubrania i ze strachem pomieszanym z niedowierzaniem, patrzyłam na Kiyuki'ego ze śmiertelnie poważną miną. W tym pytaniu, jego pozie i wzroku, którym na mnie patrzył, było coś co mnie zwyczajnie złamało. Złamało mój upór, z którego przecież słynęłam jeszcze za życia.
   Z ciężkim westchnieniem, spuściłam głowę, ledwo słyszalnym głosem mówiąc, że się zgadzam. Zaraz po tym podeszłam do jego szafy i wyciągnęłam z niej czyste i przede wszystkim całe, szaty i podałam je bogowi, w pośpiechu opuszczając jego świątynię. Wróciłam jeszcze nim Yuki zdążył wyjść, lecz tym razem w towarzystwie swojej katany, której niestety nie nosiłam na codzień przy sobie. Na pytający wzrok, odpowiedziałam jedynie wzruszeniem ramion, po czym bóg sprawiedliwości, opatry dla pewności o mnie, zabrał nas na ziemię, w miejscem gdzie aktualnie był potrzebny.
   Kiyuki ledwo stał na nogach, ale uparł się, że sam załatwi ową sprawę, a ja mam jedynie stać na czatach i w razie potrzeby reagować. Jakbym nie wiedziała co mam robić...
   Tak więc zostałam sama przed sporych rozmiarów kamienicą, położoną tuż przy ruchliwej ulicy. I nie chodzi tu wcale o samochody, lecz dzieciaki. Mnóstwo dzieciaków, starszych, młodszych bawiło się tu i tam. Jedni sami, inni w gromadkach, ci bardziej dojrzali siedzieli w parach na ławkach i zaśmiewali się do siebie. To wszystko przypominało bardziej przedszkole, jakiś zlot młodych i młodocianych aniżeli ulicę, po której jeżdżą samochody.
   Przyglądałam się temu wszystkiemu, trzymając cały czas, w razie 'w', dłoń zaciśniętą na rękojeści wiszącej mi u boku broni. Cały obraz bawiących się dzieci, był jakiś taki nienaturalny, jakby żywcem wyjęty z obrazka, a jednak wystarczył krok, by ich dotknąć i zorientować się, że są jak najbardziej prawdziwe. Że wszystko to co dzieje się na moich oczach, dzieje się naprawdę. I że jedno z dzieci faktycznie patrzy wprost na mnie, stojąc pośrodku całego tego chaosu. 
   Cofnęłam się o krok, speszona tak uporczywym wpatrywaniem się w moją osobę spojrzeniem, które wprawiało mnie w niemiłe odczucia. Wtem jakaś ręka spadła na moje ramię i byłam więcej niż pewna, że to nie Kiyuki.

~*~

   Stałam w kuchni, zapatrzona w okno, za którym kiwały się różowe od kwiatów gałązki. Zupełnie odpłynęłam, na śmierć zapominając o ramenie, który przygotowałam. Ocknęłam się dopiero, gdy strącona ogonem łyżeczka uderzyła w ziemię, wprawiając mnie i białowłosego w chwilowy przestrach.
 - Niyumi, wszystko w porządku? - Nieco zaniepokojony i w dalszym ciągu zmęczony głos boga, dobiegł do mnie z jego sypialni. Odparłam, że wszystko jest w jak najlepszym porządku i napełniłam miskę zupą.
   Na ziemi zeszło nam sporo dłużej, niż ktokolwiek przewidywał, gdyż w czasie naszego pobytu tam do białowłosego dotarło jeszcze kilka innych modlitw. A ten uparciuch stwierdził, że będzie szybciej, jeśli załatwimy wszystko od razu. Oczywiście, że było szybciej. Szczególnie szybki mieliśmy powrót do wymiaru Kami, gdyż Yuki ledwo stawiał kroki, mimo iż i tak już bardziej na mnie wisiał niż stał na własnych nogach.
   Kiedy weszłam do jego sypialni, leżał na macie z ręką opartą na czole, przez co w pierwszej chwili pomyślałam, że zasnął. Szybko jednak złote tęczówki popatrzyły wprost na mnie.
 - Usiądź. Musisz zjeść coś ciepłego, a potem idziesz spać. - Kucnęłam obok, podając mu po chwili miseczkę i pałeczki.
 - Opowiesz mi coś? - Zapytał, zabierając się do jedzenia. Przechyliłam lekko głowę w bok, poruszając uszami.
 - Co takiego mam ci opowiedzieć?
 - Czemu zarumieniłaś się po zawarciu kontaktu? Pocałunek to coś aż tak wstydliwego na ziemi dla wszystkich czy tylko dla kitsune? - Przez chwilę patrzyłam na niego szczerze zaskoczona, szybko jednak zaśmiałam się rozbawiona i rozczulona jego niewinnością. 
 - Na ziemi pocałunek jest oznaką silnych uczuć, przeważnie miłości. Wiesz... - usiadłam po turecku, sięgając po jabłko. - Kiedy dwoje ludzi czuje coś do siebie to zazwyczaj okazują to właśnie przez pocałunki, przytulanie... 
  - Miłość.. - Powtórzył niczym echo pomiędzy kęsami makaronu. Zatrzygłam uszami, podnosząc spojrzenie z owocu na Kiyuki'ego, zaciekawiona jego reakcją. - Jak to właściwie z nią jest? 
 - To znaczy? 
 - No... - Wciągnął ostatnie dwa kluski, odkładając na moment miskę na swoje kolano, by wytłumaczyć mi o co mu chodzi. - Wiem czym w zamyśle jest miłość, ale jak ludzie ją sobie okazują? Tylko przez pocałunki i przytulanie? 
   Przez chwilę patrzyłam na niego, przed oczami mając wiele różnych par, które przyszło mi spotkać w życiu i wszystko co razem robiły. Uśmiechnęłam się lekko, przesuwając ogonem po ziemi, by ostatecznie otulić nim swoje biodra. Naprawdę postawa boga mnie rozczulała, do tego stopnia, że miałam ochotę złapać go za policzki i potarmosić jak typowa ciocia, która dawno nie widziała dzieci. 
 - Na różnoraki sposób, Yuki. Nie tylko przez mówienie sobie, że się kochają, całowanie i przytulanie. Ludzie potrafią zawrzeć słowa 'kocham cię' w praktycznie każdej codziennej czynności. Dbają o siebie, są dla siebie wsparciem w każdej sytuacji, pomagają sobie, rozwijają wspólnie swoje pasje, które nie zawsze idą ze sobą w parze. Potrafią się kłócić o najmniejsze głupoty, ale i tak zawsze bardzo szybko się godzą, oddając sprzeczki w zapomnienie. Tacy ludzie mieszkają razem, dzielą ze sobą szarą rzeczywistość, która zazwyczaj jest monotonna, a mimo to wciąż trwają przy sobie. - Podniosłam się, zabierając ze sobą ogryzek po jabłku. - Rodzai miłości jest wiele, Yuki. Jest miłość matczyna, ojcowska, przyjacielska, miłość kochanków... Każda z nich jest wyjątkowa, ale nie każdej z nich człowiek musi doświadczyć. Są... - Zerknęłam w bok, nie będąc pewną czy nie zabrnęłam za daleko. Pokręciłam lekko głową i popatrzyłam z lekkim uśmiechem na białowłosego, zabierając od niego pustą miskę. - W każdym razie miłość to coś, czego warto jest doświadczyć. Już koniec na dzisiaj. Musisz się porządnie wyspać i wypocząć, ledwo stałeś na nogach. Dobranoc, Kiyuki. 
 - Dobranoc Niyumi. 
   Opuściłam jego sypialnie, zamykając za sobą drzwi, przeszłam do kuchni i dopiero tam, będąc pewną, że mnie nie usłyszy, odetchnęłam z ulgą. Byłam naprawdę zmęczona, podobnie jak bóg sprawiedliwości, z tą różnicą, że nie miałam ran na ciele. Sprzątnęłam na szybko pomieszczenie, po czym udałam się do losowego pokoju, gdzie podłoga wydała mi się bardzo wygodnym miejscem, dlatego też tam, zwinięta w kłębek szybko usnęłam, nie zdejmując nawet wszystkich ubrań. 

~*~

   Następnego ranka obudziło mnie ćwierkanie ptaków i coś co drażniło wciąż mój nos, łaskocząc mnie w niego. Uniosłam leniwie powieki i pierwsze co ujrzałam, to dywan z płatków kwiatów. Cudownie, nie zauważyłam, że okno było otwarte i wleciało przez nie całe mnóstwo jasnych płatków z drzew w ogrodzie. Ale otwarte okno tłumaczyłoby dlaczego było mi w nocy tak zimno. 
 - Niyumi? - Łagodny głos boga doleciał do moich uszu, co od razu wprawiło mnie w lepszy nastrój. Podniosłam się od razu i otworzyłam drzwi do głównego pomieszczenia. Dopiero potem zorientowałam się, że nie wyglądam tak jak wyglądać przed swoim bogiem powinnam, ale w pierwszej chwili, nie byłam tego świadoma... 


<Kiyuki?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz